U rodziny
Tomek lat 13, Sanatorium Polanica Zdrój, 20.09.1993
„Cześć Wieża.
Na początku chcę Ci podziękować za list, który jest najdłuższy z jakich dostałem. Zgubiłem go i nie wiem co pisać. Nie obraź się, dobra? Dziękuję za tatuaże, w sanatorium każdy ma te tatuaże i ja też. Napiszę Ci co byś chciała wiedzieć. W szkole idzie mi dobrze, najgorszy mój stopień to trójka z historii. Lekcji jest mniej niż w szkole w Chełmie. Lekcje są fajne, ale nie takie luźne jak rok temu, prawie co lekcje jest jakaś kartkówka. Dziewczyny w sanatorium są extra, z jedną chodziłem, ale już wyjechała, kupiłem jej prezent za 125.000 i dla tego nie mam już kasy.
Teraz jestem w Sali nr 4, piszę dla tego, że jak mama była to byłem w 3. Koledzy są fajni są niektórzy starsi i młodsi. Najstarszy ma 16 lat i jest moim przyjacielem. Lekcje zaczynam raz o 11.00, a raz o 8.20. Po lekcjach idziemy do miasta lub na podwórko. Gram w siatę no i jestem… najlepszy. Koledzy tylko proszą, żebym nauczył ich grać tak jak ja.
Nazywają mnie Snickers bo jem ich trochę dużo. Spotkałem parę osób z tamtego roku. W ping-ponga też jestem dobry. W pokoju mam pięciu kolegów, którzy są wspaniali, moja sala jest najważniejsza. Trochę mnie wkurza pranie majtek i skarpetek ale można wytrzymać.
Podziękuj za mnie za życzenia i pozdrowienia mojej klasie. Do dziadka wysłałem pocztówkę. Jedzenie jest dobre, a ja dużo jem. Moja dobra wiadomość to że przytyłem, ważę już 43 kg. Nieźle co?
Współczuję Ci, ze musisz jeździć z tatą na działkę i powiedz tacie, żeby napisał mi co tam z rybkami. Niedługo napiszę do taty i mamy, podziękuj im za wycinki o żużlu.
Dziękuję za prezenty. Chciałbym, żeby przysłali mi tak z 200.000 zł. Kocham was wszystkich i ucałuj rodziców ode mnie. Przypomnij tacie żeby zostawił mi jednego szczeniaka, psa. No cześć, na razie.
Pisz do mnie często. Wszystko jest OK. Serce mnie nie boli. Czuję się dobrze!
Cześć!!”
To mój list od brata, który to dziś obchodzi urodziny. 36-te.
Rozbroiły mnie te słowa obszernością (młody nigdy nie pisał wypracowań dłuższych niż strona) i kolorytem ówczesnej epoki oraz 13-letnich trosk i radości 😉
I mam małe wnioski.
1) Jak mawia bliska mi Osoba „trzeba wierzyć”!
Chudziutki, najniższy wówczas w klasie Józek wyrósł na wyrzeźbionego i umięśnionego 192 cm-ego sportowca.
2) Nie wolno się poddawać i uwierzyć chorobie.
Od przedszkola zmagał się z chorobą serca. Ale co roku jeździł na 3 miesiące do sanatorium, brał leki, jeździł na badania i uprawiał sport. Dużo sportu.
3) Należy marzyć. Z takim wewnętrznym, naturalnym przekonaniem, że te marzenia się spełnią.
Mimo choroby serca, Józef codziennie naginał na sks-y do pana Prusa i marzył, że będzie grał w siatkę. I został zawodowym siatkarzem Polskiej Ligi Siatkówki (Resovii Rzeszów, AZS Olsztyn, Fart Kielce, plus Panathinaikos Ateny, klubów we Francji i Czechach).
4) Trzeba kochać swoja siostrę zawsze i wszędzie, bo ona takie smaczki po latach wyciągnie i zrobi z nich użytek 😉
Oraz bo rodzeństwo to siła.
5) Najlepszego, Braciszku!
Katarzyna Józefacka
Fot. Aleksandra Machowicz-Jaworska