Po kompromitacji na mistrzostwach świata, po rezygnacji selekcjonera Adama Nawałki nastał nowy sezon ligowy i nowy trener reprezentacji. Polska piłka nożna wraca do życia.
Niespełna tydzień po mundialu rozpoczęła rozgrywki polska liga, zwana ironicznie Ekstraklasą. Zamiast oglądać niezbyt porywające mecze na mistrzostwach, od razu możemy przenieść się na stadion chociażby Miedzi Legnica, na którym odbył się pierwszy mecz nowego rozdania polskiego kopania się po czołach. Wspomniana Miedź po miernym widowisku wcisnęła zwycięską bramkę w końcówce meczu. Emocji w meczu było mnie więcej tyle co przy obieraniu ogórków na mizerię. O właśnie, słowo mizeria, jest tu jak najbardziej na miejscu. Jakby komuś było mało, to tego samego dnia swoją inicjację przeżyły Jagiellonia i Lechia. Wygrali ci drudzy, a w meczu padła również tylko jedna bramka. Oszczędnie niczym w Rosji. W Białymstoku nie popisał się zadaniowy reprezentant naszej kadry – Sławomir Peszko. W końcówce odłączyło mu myślenie i bezsensownie wyciął jednego ze swoich rywali. Czerwona kartka i miejmy nadzieję dłuższy odpoczynek od piłki. To nie pierwszy odpał pana Sławka, a więc kara należy się z górnej półki za recydywę.
Przegrała Legia na własnym boisku z lubińskim Zagłębiem. Wisła w meczu pod hasłem: „nam strzelać nie kazano” postanowiła zmarnować nawet rzut karny, byleby się nie wyłamywać od powyższego motta. Z medalistów poprzedniego sezonu komplet punktów zgarnął jedynie Lech. Jakże by inaczej – po bramce w końcówce.
Dziś przedstawiono nowego trenera reprezentacji Polski, już od dawna było jasne, że przez złotowłosego prezesa PZPN namaszczony został Jerzy Brzęczek. Trener bez sukcesów. Boniek zaryzykował, gdyż po jednym w miarę udanym sezonie (piąte miejsce w lidze), powierzył funkcję najważniejszego coacha byłemu już szkoleniowcowi płockiej Wisły, a prywatnie wujkowi Jakuba Błaszczykowskiego. Co z tego wyniknie? Jak zwykle – czas pokaże.
Jednak na pierwszy rzut oka, to raczej na wielkie wyniki bym nie liczył.
Brzęczek do swego sztabu włączył niejakiego Andrzeja Woźniaka, byłego bramkarza reprezentacji, który wsławił się ustawianiem meczów Korony Kielce wraz z panem Wdowczykiem. Pytanie czy człowiek z wyrokiem za korupcję ma moralne prawo trenować naszych reprezentantów. Fakt, że swój wyrok w zawieszeniu już odbębnił, ale sumienie ma nadal skalane. Ja bym go nie zatrudnił.
To był pierwszy weekend nowego sezonu z polską piłką, a już jest śmieszno i straszno. A pewnie im dalej w las, tym będzie więcej ciekawostek. Tematów na pewno nie zabraknie.
MK