Home Poradniki Co może geodeta na „moim podwórku”?
Co może geodeta na „moim podwórku”?

Co może geodeta na „moim podwórku”?

0

Sytuacja wcale nie taka rzadka wbrew pozorom. Na szczęście w większości przypadków konieczność wejścia geodety na czyjś teren nie jest problemem. Bo niby dlaczego w gruncie rzeczy miałby to być problem? Ale niestety zdarza też inaczej. Co wtedy? Poniżej kilka zdań wyjaśnienia.

Po pierwsze punkt widzenia właściciela, który sobie takiej wizyty nie życzy.

Cała seria tzw. argumentów: ochrona własności, naruszenie miru domowego, możliwość wyrządzenia szkody przez geodetę, ewentualne postępowania cywilne służące naprawieniu szkody i zapewne jeszcze kilka innych powodów też się znajdzie. Trzeba przyznać, że to przemawia do wyobraźni. Ale jest też druga strona zagadnienia.

Więc po drugie: co mówi prawo? A mówi.

Otóż ustawa zwana Prawem Geodezyjnym mówi tak:

osoby wykonujące prace geodezyjne i kartograficzne mają prawo wstępu na grunt i do obiektów budowlanych oraz dokonywania niezbędnych czynności związanych z wykonywanymi pracami

(art. 13 ust. 1 ustawy z dnia 17 maja 1989 roku Prawo geodezyjne i kartograficzne).

Kolejny artykuł stwierdza wprost: Właściciel lub inna osoba władająca nieruchomością są obowiązani umożliwić podmiotom, o których mowa w art. 11, wykonanie prac geodezyjnych i kartograficznych określonych w art. 13 ust. 1. To nie koniec. Jest nawet przewidziana sankcja z tytułu odmowy. Stanowi o tym art. 46 w którym między innymi czytamy: kto wbrew przepisom art. 13 ust. 1 pkt 1 utrudnia lub uniemożliwia osobie wykonującej prace geodezyjne i kartograficzne wejście na grunt lub do obiektu budowlanego i dokonanie niezbędnych czynności związanych z wykonywaną pracą – podlega karze grzywny.

Wydaje się więc, że w przypadku stanowczej postawy właściciela lub władającego odmawiającej geodecie prawa do wejścia na swój teren w celu wykonywania swoich obowiązków finał i tak jest przesądzony. Oczywiście można brnąć dalej. Płacić grzywny i nadal nie wpuszczać. Tylko po co? Przecież geodeta to nie ciekawski sąsiad.

Często dokonanie pomiaru wymaga bezwzględnie wejścia na teren, w obszarze którego znajdują się obiekty podlegające pomiarowi. Taka praca. Lekarz też czasem coś „musi”. A my się na to możemy zgodzić lub nie.

Konsekwencje i tak zazwyczaj dotykają zainteresowanych. Dla pełnej jasności dodać wypada, że przepisy nie uregulowały kwestii proceduralnych wyjaśniając w jaki sposób winno nastąpić uzgodnienie wejścia na teren, ale fakt iż Sąd Najwyższy nie publikował orzeczeń w takich sprawach pozwala przypuszczać, że zazwyczaj zwycięża zdrowy rozsądek.

Osobiście unikam wchodzenia na zamknięty teren bez poinformowania właściciela (także w trosce o moją „nienaruszalną strukturę”;). A już nigdy tego nie robię kiedy przyjdzie mi wykonywać prace na potrzeby Sądu.

Żeby temat wyczerpać powiem tylko, że dysponujemy obecnie technologią pozwalającą na pomiar większości elementów zagospodarowani działki (budynki, drzewa, słupy) w sposób zdalny. Więc jak się bardzo uprzemy, to i tak zrobimy, co musimy. Szkoda tylko zmarnowanego czasu i emocji. Lepiej w zamian pójść do kina. A właśnie w repertuarze „ Dywizjon 303”.

Mgr inż. Jarosław Buczek
Geodeta uprawniony „Geo-Complex” Chełm

REDAKCJA Redakcja wirtualnychelm.pl pracuje codziennie, aby dostarczyć Ci ciekawe i przydatne treści. Naszym najlepszym wynagrodzeniem jest Twoje zaangażowanie – udostępniaj proszę nasze teksty na Facebooku i buduj z nami społeczność wirtualnego Chełma!

SKOMENTUJ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *