Naprawmy to niewirtualnie
Ile czasu potrzeba, żeby w Chełmie naprawić i posprzątać coś, co nie wymaga pozyskiwania milionowych dofinansowań, wielkiego nakładu pracy i nie zajmuje dużo czasu, a znacząco poprawia stan przestrzeni publicznej i wizerunek miasta?
To zależy. Na przykład przed transmisją na żywo przez TVP pląsów gwiazd chełmskiej polityki w rytm disco polo błyskawicznie w parku miejskim zdołano zdemontować wszystkie szpecące tablice z bazgrołami.
Telewizja nie dotarła jednak na chełmską starówkę i deptak, więc drogowskazy i plan miasta na ul. Lwowskiej jak straszyły, tak nadal straszą. Mimo że zlecenie usunięcie tego ostatniego prezydent Jakub Banaszek osobiście zadeklarował na swoim profilu FB pod postem z 28 kwietnia. Prawie 5 miesięcy temu…
Uroku miastu z całą pewnością nie dodają zaśmiecające przestrzeń wyblakłe drogowskazy dla turystów. Ten na rogu pl. E. Łuczkowskiego ponadto wprowadza w błąd, wskazując szukającym punktu informacji turystycznej i podziemi kredowych ulicę Lwowską. Nie jest to najlepsza reklama dla najbardziej znanego chełmskiego zabytku…
Najnowszą rozrywką zafundowaną chełmianom przez włodarzy miasta jest aplikacja Naprawmyto.pl, za pośrednictwem której mogą zgłaszać ubytki w drodze, krzywe chodniki, barierki, nieprzystrzyżoną trawę, ubytki w kostce, pomazane ściany, brak rozkładu jazdy i wiele innych rzeczy. Zgłaszać można, ale internetowa aplikacja niczego nie naprawia.
Czy nie lepiej raz w miesiącu oddelegować kilku urzędników do zrobienia obchodu miasta, którym zarządzają? Może wówczas prezes Chełmskiego Parku Wodnego i Targowisk Miejskich pomyślałby o tym, że warto zdjąć zniechęcający do odwiedzenia aquaparku wyblakły i brudny baner, który wisi przy wejściu na bazar przy al. Armii Krajowej? Może ktoś naprawiłby dziurę na nie tak dawno wyremontowanym odcinku jezdni przy ul. Lwowskiej w okolicy cmentarza, nie czekając aż zrobi się większa?
Zarządzanie miastem to nie gra on-line ani propaganda sukcesu uprawiana na profilu FB. Czy chełmscy urzędnicy nie jeżdżą i nie chodzą tymi samymi ulicami co mieszkańcy miasta? Czy może w Chełmie jedynie bywają? Albo – jak w opowiadaniu I. B. Singera „Jak Szlemiel wędrował do Warszawy”– są po prostu dwa Chełmy i niektórzy mieszkają w tym „drugim”?