Chełm nieprzyjazny rowerzystom
Chełm nie jest miastem przyjaznym rowerzystom. Znak zakazu ruchu na jezdni i poboczu rowerów i wózków rowerowych uniemożliwiający zgodnie z przepisami wjazd do miasta od strony Stańkowa świadczy o tym nad wyraz dobitnie. Kolejny absurd czai się przy skrzyżowaniu ulic Wygon i Ceramicznej. U wylotu ul. Wygon na rowerzystów czyhają z lewej i z prawej strony zakazy wjazdu. I bądź tu rowerzysto mądry wobec takiej fantazji drogowców!
Ścieżki rowerowe w obu przypadkach – owszem – znajdują się w zasięgu wzroku. Ale pozostaje zagadką, jak rowerzysta ma do nich dotrzeć? I jak bezpiecznie opuścić oba skrzyżowania, na które zgodnie z przepisami rowerem wolno wjechać?
„Atrakcji” drogowych rowerzystom w Chełmie nie brakuje. Wiele z nich stwarza poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa.
Miasto lubi chwalić się ścieżkami rowerowymi, które pełnią funkcje głównie rekreacyjne. Nikt natomiast nie liczy się z tym, że na co dzień rowerzyści potrzebują dojechać do pracy, do szkoły i z dzieckiem do przedszkola, po zakupy do sklepu i na targowisko miejskie, do lekarza i na rehabilitację, na działkę i w odwiedziny do znajomych, czyli wszędzie tam, dokąd zmotoryzowani mogą dojechać samochodem. I to – wraz z tworzeniem kolejnych odcinków ścieżek rowerowych – paradoksalnie staje się coraz większym wyzwaniem, ponieważ do wielu miejsc w mieście rowerem nie można dojechać.
Rowerzystom z roku na rok trudniej w sposób racjonalny przemieszczać się po Chełmie, nie łamiąc przy tym przepisów drogowych. Władze jednak od lat uparcie ignorują fakt, że dla wielu osób mieszkających w Chełmie i okolicach rower to nie modne wakacyjno-weekendowe hobby, ale często podstawowy i jedyny środek transportu. Choćby z tego powodu, że miejska komunikacja jest droga i nie wszędzie oraz nie o każdej porze dostępna. Rower jest też, co należy brać pod uwagę, dużo wygodniejszym sposobem przemieszczania się dla starszych oraz mniej sprawnych osób (np. pozwala nie dźwigać zakupów).